Jak jechać bez biletu?
"Mamy dwa wyjścia: albo oddajemy lokal Miastu, albo zbieramy kasę na bilet - czytaj remont budynku. Ale przecież świat osób niepełnosprawnych nie kończy się na PFRON-ie. Musimy udać się po pomoc do Słupszczan. Słupszczanie są wspaniali, wspierają nas jak mogą! A nas już nic nie zatrzyma, a co najważniejsze, nie jadę już sama w tym pociągu. Niezliczona ilość historii i zdarzeń, pozwoliły nam spotkać wspaniałych ludzi, którzy uwierzyli mi i mojemu zespołowi, zobaczyli prawdziwą determinację, prawdziwą potrzebę pomocy: - pan Roman, ojciec Mateusza, który wziął urlop, aby zmienić instalację hydrauliczną w fundacji (oczywiście nieodpłatnie); - pan Michał, który przyszedł z wiaderkiem farby, a został kierownikiem budowy; - pani Ania Dymna, która wsparła organizację koncertu i Olga Bończyk, nasza kochana Olga Bończyk, która przyjechała na koncert z Warszawy. Nie wzięła od nas grosza, oddała na licytację swój portret i na moją prośbę, aby przyjęła chociaż zwrot kosztów podróży, odpowiedziała: „Pani Zosiu, proszę zrobić mi tę przyjemność”… ja mam Jej zrobić przyjemność, nie płacąc za koncert! - pan Wojtek przywiózł lampy led … do końca myślałam, że dostanę jedną lampę, a cały budynek rozświetlają lampy od pana Wojtka; - pan Adrian, który za cały sprzęt AGD do kuchni przysyła mi fakturę o „kolosalnej” wartości 7,97 zł (słownie: siedem złotych dziewięćdziesiąt siedem groszy)!!!! - pani Jola projektująca nasze wnętrza oraz zabiegająca o sponsorów i materiały budowlane, - mamy też fotowoltaikę, za którą nie zapłaciliśmy ani złotówki, a przy piecu do wypalania gliny jest wprost nieoceniona. Nie mówię już o tym, ile wagoników w naszym pociągu zajmuje Centrum Integracji Społecznej, z którego wysiadali pracownicy budowlani. Ktoś dał farbę, ktoś płytki, ktoś kaloryfery, ale też ktoś oszukał, źle zrobił, obiecał, że przyjdzie a nie przyszedł… OT, BUDOWA! I sprawa żarówek! Kiedy pędzę, żeby kupić żarówki, bo młodzież w ciemnościach czeka na zajęcia, w biegu odbieram telefon i słyszę: „to chcecie te żarówki, bo dzwoniłem już kilka razy?! Koncert charytatywny, zbiórka publiczna, środki z OWES, bezinteresowna praca wielu pięknych ludzi. Pamiętam ten dotyk ręki starszej pani na moim ramieniu podczas zbiórki publicznej pod kościołem, kiedy wrzucała do puszki „wdowi grosz” i z taką mocą mówiła: „Pani Zosiu, musi się Wam udać! My będziemy się modlić”. Nie ukrywam, że Jej wiara wiele razy pozwoliła mi się podnieść, nie załamywać się w obliczu ciągłych problemów czy pytań typu: „Co te Wasze dzieciaki tymi trzęsącymi się łapami zrobią? Po co dawać im pracę, ich miejsce jest w WTZ!” Nasza budowa trwa, a ja siedzę w ostatnim wagoniku wyczerpana różnymi historiami pt.: zmiana zgody na remont na pozwolenie na budowę, bo zachciało mi się burzyć ścianę, żeby skrócić drogę z kuchni do świetlicy, a to ściana nośna… ale jak niepełnosprawni mają z gorącą herbatą przekraczać kręte korytarze, aby dojść do świetlicy? Pociąg jedzie, a ja uzgadniam z moją grupą inicjatywną i OWES, że musimy założyć nowy podmiot, który weźmie odpowiedzialność za całą naszą podróż. 30 sierpnia 2019 roku zostaje zarejestrowana w KRS Fundacja PPRZYSTAŃ, która w preambule do statutu zapisuje: „Fundacja PRZYSTAŃ powstała z troski o losy dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną i wieloraką. Pomoc i wsparcie tej grupie jest głównym celem statutowym Fundacji. Prowadzona działalność gospodarcza związana jest z funkcjonowaniem fundacji jako PRZEDSIĘBIORSTWA SPOŁECZNEGO, w którym podopieczni podejmą pracę. Wszystkie wypracowane środki będą przekazane na realizację celów statutowych fundacji, o których mowa w rozdziale II § 9”. Następny krok, to stworzenie biznesplanu i aplikacja do OWES o środki na utworzenie miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością. Zgodnie z zasadą dywersyfikacji działań plan zakładał utworzenie trzech różnych warsztatów pracy i zatrudnienie w nich 10 osób. W listopadzie 2019 roku wpłynęły na nasze konto pieniądze z OWES. Pozwoliły dokończyć remont, zakupić meble i wyposażyć stanowiska pracy. Powstały trzy warsztaty: - pierwszy monterski, oferujący przedsiębiorcom wykonanie prostych prac fizycznych: pakowanie, sortowanie, etykietowanie, foliowanie, składanie, oklejanie; - drugi poligraficzny, który właściwie przekształcił się w agencję reklamową - zatrudniliśmy grafika komputerowego, z dotacji kupiliśmy plotery, urządzenie do druku kubków, prasownice itp., przyjmujemy zlecenia na kalendarze, plakaty, ulotki, druk wielkoformatowy, gadżety reklamowe; - trzeci to warsztat rękodzieła – stworzony z myślą o sytuacji braku innych zleceń, będziemy wtedy robić własne prace, a następnie sprzedawać w Galerii Charytatywnej. Ale Galeria to już następna stacja w naszej podróży".